piątek, 7 listopada 2014

Rozdział IV: Po imprezie

Wstałam powoli będąc ciągle w szoku.
- Co to do cholery było ? - krzyknęłam w stronę Harrego który sprawdzał coś na telefonie.
- Poczekaj chwilę powiedział gestykulując abym była cicho.
- Z tobą wszystko okej ? - krzyknęłam
- Hej James to ja mamy problem, ... yhym ... yup... wycofujemy się.... dobra .... do jutra.

- Co to do cholery...
- Zmywamy się nie jest tu bezpiecznie - powiedział szarpiąc mnie za rękę i prowadząc w kierunku czarnego samochodu.
-Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć ...
- I tak za dużo wiesz... - odparł szybko zapinając pasy i przyciskając dłonią ranę z postrzału.
- Boże ty krwawisz ! - krzyknęłam
- Bywało gorzej ...
-Co ?
- Nic... Jedziemy do domu
Jechaliśmy jakiś czas w ciszy aż skapnęłam się że nie jedziemy kierunku mojego domu.
- Um Harry.. mój dom jest w innym kierunku...
- Wiem
- Mówiłeś że jedziemy do domu
- Yup , do mojego domu
- Ale, moja mama będzie się martwić ja nie mogę
- Nie masz wyjścia
- Harry czy z tobą w porządku ?
- Po prostu zamknij się i bądź wdzięczna że cię uratowałem
- Co ?
- Spencer bądź cicho proszę cię głowa mnie boli - powiedział parkując na podjeździe jakiegoś domku jednorodzinnego
- Tu mieszkasz ?
- Nie, parkuję na podjeździe sąsiada wiesz ? - powiedział z sarkazmem
- ha ha , prawdziwy gospodarz z ciebie
- Po prostu nie odpowiadam na głupie pytania powiedział - zatrzaskując drzwi i otwierając moje.
- Dzięki - burknęłam
Harry ruszył przodem otworzył mi drzwi do swojego domu i wskazał abym weszła pierwsza.
- Wow duży dom - mruknęłam
- Tak mój tatuś jest dosyć bogaty - powiedział z kipną - Chcesz coś do picia?
- Trzeba Ci opatrzyć ranę - powiedziałam
- Jezu daj spokój - mruknął
- Nie
- Spe...
- Po prostu daj mi apteczkę i zamknij się ! - krzyknęłam czując nad sobą zielone oczy.
Harry nic nie odpowiedział po prostu poszedł do łazienki - jak myślę- i wrócił z małym pudełkiem pełnym bandaży.
- Siadaj - powiedziałam z pewnością siebie
Gdy już usadowił się na kanapie , podeszłam do niego i zaczęłam ściągać ją powoli. Gdy ujrzałam jego perfekcyjną budowę przygryzłam wargę. Nigdy nie widziałam kogoś w jego wielku z taką rzeźbą. Nagle skapnęłam się że zbyt długo się na niego gapie, co wywołało rumieniec na moim policzku a na twarzy harrego śmiech. Schyliłam się aby obmyć ranę. Nagle poczułam dwie wielkie dłonie na swoich biodrach a po chwili siedziałam na nim okrakiem.
- Będzie ci wygodniej - powiedział z zadowoleniem
- Z pewnością - parsknęłam i gdy już chciałam zejść z niego poczułam te same dłonie przysuwające mnie blisko do siebie.
- Porostu zostań tak jak jesteś - powiedział a w jego oczach ujrzałam blask
- ok - powiedziałam zmieszana
Harry wpatrywał się z uwagą w każdą najmniejszą czynność jaką wykonywałam. Gdy przemywałam mu ranę piszczał jak małe dziecko.
- dostanę plasterek ? - zaśmiał się
- Tak ale muszę podejść do apteki po te z Kubusiem Puchatkiem - zaśmiałam się schodząc z niego
- Ej - parsknął - po czym przyciągnął mnie za rękę tak że upadłam na na niego i przec chwilę leżałam na nim na kanapie.
- Zasada numer jeden, nigdy mi nie uciekaj - szepnął.
- Bo co ? - powiedziałam ledwo słyszalnie
- Bo i tak cię znajdę - przybliżył usta,
Nasze usta były milimetr od siebie. Czułam jego miętowy oddech. Był taki nieskazitelny, bezbronny , idealny. Jego oczy migotały jak miliony gwiazd na niebie. To było coś niezwykłego, patrzyliśmy na siebie, i gdy nagle poczułam jego usta na moich, drzwi się otworzyły.
- Ej , co wy tu do cholery robicie ? - krzyknął jakiś chłopak na którego głos zeskoczyłam z Harrego w mgnieniu oka
- Louis ? A no takie... tam...no..chodź Spencer
- Zaraz będzie " takie tam to nie moje dziecko" - parsknął Louis
- Dobra dobra stary zamknij się i zajmij się czymś - powiedział Harry ciągnąc mnie za rękę i prowadząc po schodach. W końcu doszliśmy do brązowych drzwi które otworzył Harry. Wskazał gestem abym weszła pierwsza. Pokój był cały szary , wielkie łóżko zajmowało sporą część pokoju. Było ciemno.
- Prześpij się ,a jutro cię odwiozę
- Um
- Masz - podał mi z szafy 2 razy większą koszulkę.
- Dzięki - odebrałam ją z jego wielkich rąk
- No...
- Co ? - zapytałam zdezorientowana
- Nie ubierzesz jej ?
- Czekam aż wyjdziesz.,,
- Ugh Spencer z tobą naprawdę nie ma zabawy - przewrócił oczy z rozbawieniem szturchając łokciem i przymykając drzwi.
- Myślisz że cię nie widzę?
- Ughh - wydusił domykając drzwi
- Dziękuję
- Och nie ma za co
- frajer - bąknęłam z lekkim uśmiechem.
Powoli ruszyłam się w stronę łóżka. Moje ciało opadło bezwładnie i poddałam się pięknemu zapachowi perfum Harrego które czułam na pościeli. Zwinęłam się w kłębek i wpatrywałam w sufit analizując wydarzenia z dzisiejszej imprezy. Po chwili zasnęłam. Tylko rano obudził mnie zdenerwowany głos mamy który obwieścił że mój brat nie żyje. Mój świat właśnie się zawalił.


Od Autorki :
Hej to ja :) żyje i zarządzam wielki powrót z wakacji :) xD
Teraz będę dodawać rozdziały regularnie co 2 tyg od dodania ostatniego :)
Mam nadzieję że ten rozdział wam się spodobał i że kolejne będą coraz lepsze :)
luv ya :*
                                                                                                 ~ A


1 komentarz:

  1. Twoje opowiadanie jest boskie i mogę cię zapewnić, że zostanę na dłużej :*

    W wolnej chwili zapraszam do siebie :)

    Harry Styles. Na jego widok moje ciało ogarniało pożądanie. Mój mózg nie myślał racjonalnie. Traciłam nad sobą kontrolę. Byłam w stanie powiedzieć mu wszystko. Wyjawić mu każdy mój sekret. Byłam w stanie powierzyć mu moją największą tajemnicę, a tym samym pokazać mu moją prawdziwą twarz...

    http://sex-blog-harrystyles.blogspot.com/

    Pozdrawiam Pauline :*

    OdpowiedzUsuń